Sea of Memory movie

środa, 5 września 2012

Speszyl Dydykacjon 2

Okiniiri & Niel
*******************************

Byli w lunaparku, bardzo kolorowym, bardzo wypasionym i bardzo koreańskim, o ile można sobie wyobrazić, jak wygląda istny park rozrywki akurat z tego, a nie innego kraju. Na niebie była tęcza. I tyle w sumie można było powiedzieć o aurze tam panującej. Pogody bowiem, nie dało się określić, dlatego też mieli oni na sobie bluzki z krótkim rękawem, na szyjach pozawijane, kolorowe szale i zestaw rękawiczek na dłoniach. Nie zapominając oczywiście o kaloszach, nieprzemakalnych, gumowych i unikatowych w małe, żółte kaczuszki. *KWA!*. Wyglądali co najmniej komicznie, ale kogo to obchodziło? Stali właśnie przy fontannie i zajadali się lodami. Szatyn miał lody o smaku banana, truskawki, gruszki, azurro, kiwi, maliny, krewetek, waty cukrowej i tubisiowego kremu. Był wręcz zrozpaczony tak mała ilością gałek, przez co nie wiedział z której strony zacząć jeść. Dziewczyna natomiast zajadała się... suchym wafelkiem, ponieważ Niel poskąpił jej na zimną przyjemność.
- ... nie chcę być niegrzeczna - Przerwała mu lodową wyżerkę Okiniiri.
- To nie bądź! - Odparł uśmiechając się szeroko.
- Dlaczego nie kupiłeś mi lodów? - Spytała ze smutkiem w oczach i ślinką na buzi, spoglądając na jego deser.
- Po co? Żebyś się tym udławiła?! Spadła mi tutaj na ziemię i żebym musiał cię interweniować jedną ręką?! Żebym musiał zdesperowany krzyczeć o pomoc z oziębionym gardłem i żeby się rozchorował, tak?! Tego chcesz?! Tego?! - Zbulwersował się dramatycznie chłopak.
Dziewczyna spojrzała na niego, jak na skończonego idiotę, ten natomiast wziął kilka 'lizów' i znów się przymilił, widząc jej twarz.
- Oj, bo to nie tak skarbie... - Znów liznął trochę na osobności - ...po prostu martwię się o ciebie,powinnaś trzymać linię, w końcu jesteś moją dziewczyną... - Rzekł wyniośle, spoglądając na jej brzuch i załamując głos przy ostatniej sylabie.
W tym miejscu narrator przeprasza główną bohaterkę, niestety nie ma on wpływu na zryte pomysły autorki. Zażalenia i prośby proszę kierować pod wskazany adres: www.padisiowa.fbl.pl, na numer gadu lub na e-mail. Przepraszamy.
- Czy to już na PRAWDĘ TAK ŹLE WYGLĄDA?! - Zaczerwieniła się ze wstydu, po czym doznała oświecenia - No weeeź, lubię siebie! - Oznajmiła z uśmiechem.
- I niech tak zostanie, nic nie trzeba zmieniać! - Powiedział beztrosko, tuląc ją do siebie, oplątując jedwabnym szalem i zagadując przy okazji:
- Chcesz? - Przybliżył rożek w jej stronę.
- TAAAK! - Zaświeciły jej się źrenice z zachwytu.
Gdy już sięgała po żywność, Niel wpadł nagle na znakomity pomysł. 
- Hej, a może chodźmy na diabelski młyyyyyn?! - Odsunął lody od ukochanej, aby wskazać nimi okrągłą kupę żelastwa. 
- Tak... - Spojrzała na niego złowrogo - Chodźmy na młyn, chodźmy będzie fajnie... - Mówiła z udawanym zachwytem, wymachując rękawiczkami.
- No co ty?! Nie cieszysz się?! - Zasmucił się chłopak - No przecież to - znów wskazał, krzycząc - DIABELSKI MŁYYYYN!!!
- Lód ci spadł... - Rozbeczała się.
- Nieważne!!! - Wrzasnął i wziął ją za rękę, lecz ona wyśliznęła mu się i zaprotestowała.
- Nigdzie nie idę! Zostanę tutaj i poczekam cierpliwie, aż przyniesiesz mi lody!!! Co to ma być, że ty se sam jesz, a ja stoję z suchym wafelkiem, jak jakiś plebs! Do tego te rękawiczki - Wskazała dłonie - i kalosze! - Tym razem podniosła stopę w górę - No błagam cię, czy a już na prawdę zasługuję na takie traktowani?! Cholera! Nigdzie się stąd nie ruszę, ani mi się śni, za żadne skarby świata, nie będę niczyją maskotką, nawet takiego...takiego... - Spojrzała głęboko w oczy Niela, po czym nagle się ocknęła. 
- Nie bierz mnie na takie chwyty! - Zakryła twarz rękawiczkami - Nie patrz tak!!! Nie będę się na to nabierać!!! 
Niel zaczął się przybliżać w geście pokoju, ze zdziwieniem na twarzy.
- NIE UWODŹ MNIE, BO WEZWĘ ADWOKATA!!! - Krzyczała, jakby ją obdzierali ze skóry.
Niel podszedł bliżej i stanął tuż przy jej czerwonej osłonie z dzianiny, rozchylił tylko buzię i wrzasnął:
- NIE MUSISZ TYLE KRZYCZEĆ, LUDZIE SIĘ NA NAS GAPIĄ!!! 
Właśnie wtedy mała blondyneczka z lizakiem w buzi stanęła obok pary.
- Czego tu szukasz dziewczynko? - Spytała speszona Okiniiri.
- Chcem to - Wskazała na kalosze dziewczyny.
- Ale to moje... - Zaczęła łagodnie.
- Chcem to, chcem to, chcem to...- Powtarzała, jak katarynka. Robiła przy tym jeszcze więcej hałasu, niż ci dwoje razem wzięci. Ludzie po kilka osób zaczęli się schodzić wokół nich i czekać co zrobi zdesperowana para.
- Cii... Cicho... - Uspokajała małą na próżno.
- DAM CI MÓJ AUTOGRAF!!! - Krzyknął Niel, a mała się zamknęła. 
Wiara zrobiła "Oooooo!!!" , a blondynka znów zaczęła powtarzać tę samą śpiewkę.
- No przestań! Przestań! Po co ci jej kalosze - Wskazał na kolorowe gumiaki - Skoro możesz mieć mój autograf! W dodatku na ręce!!! - Oznajmił jej, gadając jak do nienormalnej.
W końcu się poddał. 
- Zgoda, bierz kalosze... - Zmarnowany zabrał się za ściąganie butów dziewczyny.
- Ej! Zostaw moje kalosze!!! 
- To co, mam dać jej swoje?! - Zakpił sobie.
Ona tylko na niego spojrzała. TYLKO. 
- Okej, to ja dam jej lewego, a ty prawego.
- Zgoda! - Zaakceptowała pomysł Okiniiri i zaczęła ściągać buta.
Coś jej jednak nie pasowało, Niel ściągał ten sam but, z tej samej nogi, co ona.
- Tej! To jest prawy! - Wskazała na swoje obuwie - A to lewy! - Skierowała wzrok na kalosz, który pozostał na jego nodze.
Niel się zamieszał, uśmiechnął szeroko i zaśmiał:
- No przecież wiem... - Walnął ją w czoło - BABO!!! - I ściągnął prawidłowego kalosza.
- Proszę! - Podała dziewczynce parę butów w kaczuszki. 
Mała gwałtownie wyrwała jej je z ręki i pobiegła w stronę rodzi... Tak na prawdę nie wiadomo, gdzie byli wtedy jej rodzice... Pobiegła przed siebie, O!
- To było dosyć dziwne, prawda? - Spytała się Niela, które miał stać obok, ale go tam nie było.
Odwróciła głowę i zamiast niego, zobaczyła pomnik. 
- No w sumie, to jesteś nawet przystojniejszy... Ha! Cześć słodziaku! - Zaczęła flirtować z rzeźbą, kiedy nagle ktoś szarpnął ją za szal.
- Co, co ty! Zdradzasz mnie z pomnikiem?! Z tą, z tą kupą betonu?! - Dostawał szału Niel.
- Nie, to nie tak, jak myślisz, spokojnie! - Dodała, widząc ukochanego, rzucającego się na figurę zdobiącą lunapark. 
- Co?! Ze mną chcesz się bić?! Ze mną?! - Podskakiwał z pięściami, na których miał różowe ocieplacze na dłonie. 
Dziewczyna obserwując całą tą akcję, położyła tylko swoją rękawiczkę na czole.
- Jeżeli zaraz nie zainterweniuje, to ten pomnik go jeszcze pokaleczy...
Odwróciła się, lecz znów go nie było. 
- Mam dosyć bawienia się w kotka i myszkę!!!
- Myszko...! - Dochodziło z daleka.
- Co chcesz?! - Warknęła.
- Trzymaj! - Wcisnął jej świstek w czerwoną rękawiczkę - Idziemy! - Rozkazał pchając ją przed sobą, by przypadkiem tym razem nie odstawiła żadnych cyrków.
- Panoszymy się tutaj jak dwa ułomy! - Rzuciła w jego stronę, przez ramię.
- Zgadza się! - Zaśmiał się Niel.
- I ciebie to bawi?! No to już szczyt wszystkiego! - Starała się hamować nogami.
- O, patrz! Grosik! - Zauważył chłopak i wskazał pod jej nogi.
- O, gdzie?! - Zainteresowała się, patrząc we wskazane miejsce.
- Żartowałem..., chodź! - Wykorzystał chwilę nieuwagi i zaciągnął ją do szklanej kapsuły.
*******************************
Konieeeeeeec! :D Z wielkim K.
Proszę o szczere opinie :D