Sea of Memory movie

piątek, 31 sierpnia 2012

Speszyl Dydykacjon.

L.Joe & Noise
******************************

Był słoneczny ciepły dzień... WRÓĆ! Był bardzo słoneczny ciepły dzień... Byli w parku. Zaaranżowana randka. Dwie speszone osoby i jedna ławka z drewna, o wymiarach metr, na pół metra. Azjata i europejka, koreańczyk i polka, ogień i woda, flip i flap, sandał i skarpetka... Dwie kompletnie różne osoby. A jednak coś ich łączyło... 
- Tej, za długi zrobili ten wstęp, już dawno powinniśmy się całować przy sośnie! - Przerwała lektorowi niecierpliwa Noise.
- Wae? - Odparł kompletnie skołowany L.Joe, nie rozumiejąc słów dziewczyny.
- ... Kuźwa, jeszcze ci nie zmienili mowy na polski?! No to jak ja cię teraz zrozumiem?! - Spojrzała na niego zmarnowana.
- Mollayo... - Wzniósł ramiona ku górze, w geście niewiadomej.
- Czekaj, to ty jednak coś rozumiesz, prawda?!
- Ye. - Uśmiechnął się uroczo.
- No dobra, więc... Więc... - Noise się zacięła - No, ale o czym ja mam do niego gadać?! Przecież ja nie będę rozumiała odpowiedzi!!! 
- Ottokke... - Zaczął speszony blondyn, patrząc pytająco w stronę brunetki.
- Nieważne - Rzuciła w jego stronę i znów zwróciła się do narratora - No więc odpowiesz mi łaskawie?!
Dziewczyna już zdecydowanie traciła resztki spokoju. Gdyby tylko wiedziała, że to moje opowiadanie i tylko i wyłącznie JA mogę sobie z nim robić, co mi się żywnie podoba, na pewno teraz siedziała by cicho i czekała grzecznie, aż skończę wprowadzenie do opowiadania. 
- Ale... - Wtrąciła się znienacka.
Jeżeli nadal nie przestanie się wtrącać, nie użyję żadnej translacji i niestety nie  będzie miała możliwości porozumienia się z obcokrajowcem, w skutek czego z opowiadania wyjdą niezłe jaja.
- Zgoda, wygrałeś... - Poddała się, opuszczając łapki. 
W parku bawiły się dzieci z rodzicami, spotykała się okoliczna młodzież, a także emeryci z nordic walking. Trawy błyszczały od słońca, a pośrodku wielkiego placu z drzewkami, na jednej ławce siedziała pewna para ludzi. Dziewczyna, zwana Noise oraz chłopak L.Joe. Nie czuli się komfortowo... To znaczy L.Joe nie czuł się komfortowo, ponieważ spotkanie z góry było ustawione. Nieważne przez kogo, ważne kto z kim się miał spotkać. Zaczęło się dość zwyczajnie...
- Ekhm.. - Zaczął nieśmiało Edzio - Cześć...
- TY MÓWISZ PO POLSKU!!! - Zaczęła skakać tryumfalnie.
- Tak! Mówię! - Zastanowił się chwilę - Ja na prawdę mówię po polsku! - I zaczął skakać koło niej.
- No... to teraz, kiedy już możemy się dogadać...- Noise uśmiechnęła się do niego szeroko.
- To będziesz moją dziewczyna?? - Spytał się tak, jakby oczekiwał, że tego właśnie chce usłyszeć brunetka.
- ... No tak, ale nie możesz mnie od razu pytać o takie rzeczy...
- Nie zgadzasz się?! - Wytrzeszczył oczy blondyn, a oczka mu się zaszkliły.
- Nie, nie... to nie tak!!! - Stąpała z nogi na nogę.
- Dobra, już rozumiem! - Uśmiechnął się tajemniczo Edzio - To ty zacznij już uciekać, a ja zacznę cię gonić, zgoda?! - Chwycił ja za obie ręce i potrząsał głową.
- Zaraz, zaraz! Crazy, prawda? Chodzi ci o ten motyw z Crazy?! 
- Taaaaak! Właśnie! - Uściskał ją mocno.
- Eeee. To miłe - Zaczerwieniła się Noise - Ale wiesz...
- Nie za mocno cię ściskam?! - Zrobił przestraszoną minę.
- A...ależ nie, ściskaj se do woli!!! - Prawie krzyknęła i również go przytuliła.
- To kiedy zaczniesz uciekać? - Spytał się zniecierpliwiony L.Joe
- Po co mam uciekać? Nie będę uciekać! - Zdziwiła się.
- No tak jak chcesz zostać moją dziewczyną?! - Odszedł od niej o 2 kroki i zmartwił się nie na żarty, po czym dodał - Tradycyjnie się nie zgadzasz, uciekać też nie chcesz, to może wrzucę cię do wody i uratuje!? - Spytał ucieszony nowym pomysłem.
- Doo...doo wooody?! NIE! - Przeraziła się dziewczyna.
- A ja chciałem, żeby było romantycznie... - Znów się zasmucił 
- Okej. Będę twoją dziewczyną! - Odparła zmęczona już zmiennymi nastrojami słodkiego L.Joe - tylko nie smuć się już, proszę!
- Och! Już nigdy nie będę się smucił moja saraghada! - Powiedział uniesiony i podszedł do niej bardzo, bardzo, BAAAAAAAAAAAAAAA....
- Nie przesadzaj! - Warknęła.
Dobra. Po prostu stanęli blisko siebie. Te mili...
- Milimetry, tak, bla bla bla... Przejdź do SEDNA! - Nadal wtryniała swoje 5 groszy narratorowi - Ta Saranghada nie może czekać! - Wskazała na siebie palcem.
JASNE! Stanęli blisko siebie, jego włosy mierzwiły jej czoło, a ich twarze przyrumieniały. Wyglądali n zakochanych, kiedy nagle L.Joe niespodziewanie stąpnął na baleriny Noise.
- AŁA!!! - Krzyknęła z bólu.
L.Joe odskoczył jak oparzony.
- Przepraszam, przepraszam! - Latał oszołomiony - Podmucham!!! - Rzucił i uklęknął przed nią na kolanach.
Wnet jakieś babcie w podeszłym wieku przechadzały się z kijkami obok, jedna mówiła do drugiej:
- Patrz Krysiu, jak teraz się młodzi oświadczają!
- Widzę Helenko, gdyby tak mój mi się oświadczył... O Jezu... 
Noise gwałtownie się wyprostowała, była teraz długa jak tyka, a serce waliło jej z szybkością tętna kolarza. ogarnął ją wstyd i zrobiła się czerwona jak pomidor.
- L.Joe.... Przestań, proszę cię.. już nie boli... - Powiedziała to tak cicho, jak tylko  była w stanie.
- Dobrze, dobrze!!! - Skakał, nie wiedząc co zrobić pierwsze.
- Uspokój się, proszę... - Chwyciła go za ramiona i ustawiła przed sobą - Powiedz mi, dlaczego mnie nadepnąłeś?! Zrobiłeś to niechcąco, tak? - Spytała delikatnie, aby go nie urazić.
- ... nie zrozum mnie źle, w dramach chłopacy, którzy całują swoją saranghadę są wyżsi niż ja... - Spuścił głowę i uronił łezkę.
Noise bardzo ostrożnie ją wytarła z jego policzka i PRZYBLIŻYŁA się ku niemu.
- Dla mnie jesteś idealny - Powiedziała.
Było to jak magiczne słowo. Twarz Edzia rozpromieniła się, ucieszył się jak małe dziecko i przybrał pozycję wcześniejszą, tym razem nie stawał na cudzych butach, ale stanął na palcach, bowiem jego duma, nadal gdzieś w nim tkwiła. 
- Nie musisz - Przerwała całowanie Noise, chwytając go i spuszczając jego tors w dół.
On tylko oblizał się kusząco i kontynuował.
To było najlepsze co mogło ją w życiu spotkać.
*************************************
KONIEC ^^
Pisać, jak się podobało xD


Deszcz śmiechu.

Teen Top.
*************************

Dzisiejszy dzień był pochmurny, na dworze lało jak z cebra od samego rana, a w pokoju Topków było ciemniej, niż zwykle. Okna mieli zasłonięte do połowy, a w pokoju paliła się jedynie mała lampka na regale. Mimo tak szpetnej pogody, starali się nie nudzić. Był to bowiem dzień generalnych porządków i w tym właśnie dniu w ich siedzibie musiał panować nienaganny porządek. Gdyby było inaczej, wytwórnia na pewno by dowiedziałaby się o tym pierwsza, a co za tym idzie, mieli by wtedy zagwarantowane prace porządkowe na całej jej terenie. Zważając na okoliczności panujące na zewnątrz, niestety nie mogli się wyrwać choć na chwilę, dlatego byli zmuszeni do spędzenia całego dnia razem, w jednym pokoju...
- CHOLERA JASNA! 
- O co chodzi, Niel? - Spytał ChangJo spoglądając na hyunga.
- Mówiłem ci przecież wyraźnie, żebyś nie prasował moich rzeczy, prawda?! 
- No... może gdzieś przelotem...- Przegryzł wargę - Ale chciałem być miły! - Dodał.
- Miły!? MIŁY?! - Wskazał na czerwoną marynarkę - Patrz, co mi zostało po tej twojej miłości!!! 
Nie wyglądało to dobrze. Można nawet rzec, że wyglądało paskudnie. Jedna, wielka, brązowa dziura na prawej stronie ubrania. 
- Aa..ale przysięgam, że to nie ja! Tego tutaj nie było! 
- Co ty mi próbujesz wciskać?! No przecież ślepy nie jestem!!!
- Polemizował bym! - Wrzasnął Cap - Ty raczej bardziej daltonistą jesteś, niż niewidomym! 
- A Tobie o co znowu chodzi, co?! - Na chwilę spuścił wzrok z Changa.
- Czerwone czapki miały być na górze, nie na dole pacanie! - Nurkował w swojej kolekcji czapek Cap.
- Czy ty mi coś sugerujesz?!
- Tak! To - Podniósł w górę różową czapkę z napisem " I'm Sexy " - jest ŁO-SO-SIO-WY! A to - tym razem chwycił w dłoń czerwoną bez napisu - jest CZER-WO-NY! Kapujesz?! 
- ... Sam jesteś jak taki łosoś, wiesz? - Zaśmiał się, widząc, że Ricky bawi się kolekcją lidera.
- TY! ZOSTAW TO! - Rzucił się na niego Cap, niczym na zwierzynę - Teraz znów muszę wszystko układać od początku!!! - Warknął i wyrzucił maknae do sąsiedniego pokoju.
- Wracając do tej dziury... - Odwrócił się w stronę ChangJo, Niel.
- Mówiłem, że to nie ja! Tego nawet nie dotykałem! - Przyznał się.
- To wytłumacz mi chociaż skąd to się tu wzięło! - Krzyczał jak opętany.
- Eee... To moja wina - Usłyszał za plecami.
Niel gwałtownie się obrócił, spojrzał przez ramię i już miał zacząć szorstki monolog, kiedy nagle:
- Ooo.. ChunJi... Nic..się - Przełknął ślinę - ... nie stało... 
- CO?! Jak on coś zrobi, to nic się nie stało, ale gdybym ja... - Oburzył się Chang. 
- Przestań...- Chwycił go za ramię Niel, próbując przysunąć do siebie też Chuna - Przecież to tylko marynarka...- Zaśmiał się, jakby wszystko było w najlepszym porządku - I tak za często jej nie nosiłem...
Blondyn i brunet spojrzeli po sobie, potem na Niela i wzruszyli ramionami oddalając się do swoich zajęć. Wnet do pokoju wtargnął L.Joe z długą, ciemną rurą od odkurzacza. 
- Czas na wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee... - Ciągnął niemiłosiernie raper, kręcąc rurą nad głową - ...eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...- Nabrał powietrza -...eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee - Wnet rura wyśliznęła mu się z ręki i walnęła go w głowę, a on skończył - ...eeeeLKIE! Sprzątannnieeeeee... - I upadł na odkurzacz, jak zabity.
- A temu co?! Znów używał tego pudru na odciski na twarzy?! - Spytał się ChunJi reszty.
- Przecież wam kazałem schować mu te kosmetyki! - Wrzasnął poirytowany Cap - Głęboko, zamknięte na najwyższej półce! 
- Nie rozumiem - Stanął krzywo Ricky i zaczął drapać się po głowie.
Wszyscy wymownie spojrzeli na niego i zaczęli mrugać oczami, a ChangJo nawet podskakiwał z ręką w górze.
- A! Że nie dosięgnie! Sprytnieee! - Zaśmiał się.
Tymczasem L.Joe właśnie budził się na odkurzaczu, mamrocząc coś pod nosem. Chłopacy spojrzeli po sobie pytająco i patrzyli w jego stronę z zaciekawieniem.
- Mmmmmm... mmmaaaammmooo... 
W pokoju rozległy się chichy, a Edzio kontynuował:
- ...tttoooo nieeee mooojaaaa wiiinaaaa...- Ciągnął, pociągając nosem - ...jaaa naaa prawdee chciałeeem... chciałeeeeem...chciałeeeeemmm...
- Ale co chciałeś?! Grać na gitarze, chodzić do Kościoła?! - Latał koło niego, jak głupi, Ricky.
- .....ccchciałeeeem..byyyć..wyyyższzzyyyy....
Wszyscy parsknęli śmiechem. No po prostu nie dało się tego przemilczeć, właśnie od tej pory zaczął się istny armagedon. 
***************************
DROBNA STOPKLATKA.
UWAGA! ZANIM PRZECZYTASZ DALEJ SKONSULTUJ SIĘ Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ, GDYŻ KAŻDY TEKST PRZECZYTANY TUTAJ, MOŻE ZAGRAŻAĆ TWOJEMU ŻYCIU LUB ZDROWIU.
***************************
W tym momencie zaczęła się masakra. ChangJo, stojący na beżowym parapecie z pokoju ChunJiego przechylił się za mocno do tyłu, spadł gdzieś głęboko za kanapę obok, dokładnie w sam środek bałaganu. Cóż już taki zwyczaj , ze wszystko się tam wrzuca. Niel przez totalny przypadek powiększył sobie dziurę w marynarce i zaczął się drzeć jak opętany, potrącając przy tym Chuna, który wpadł prosto w świeżo ułożoną, nową stertę czapek Capa. Ten w całym tym szaleństwie, również zaczął wyzywać wszystkich wokoło, najpierw świat, a potem galaktykę, za to, że nie może dokończyć tej roboty. W pośpiechu chwycił ChunJiego za bluzkę i wyrzucił w przeciwną stronę tak, że wleciał z hukiem do łazienki przez uchylone drzwi. Słychać było tylko głośny trzask i dźwięk tuczącego się szkła. Na ratunek pobiegł mu z pomocą Ricky, który przypadkowo nadepnął L.Joe na nogę i sam potknął się o nią, upadając ciężko na posadzkę. Wyłożył się na niej, jak długi, a Edzio zaskomlił niczym zarzynane pisklę. Momentalnie odsunął od siebie odkurzacz, uginając się z bólu. Odkurzacz poleciał tym razem na Rickyego próbującego wstać z podłogi, dostał w same żebra, więc znów go przygniotło. Tymczasem Cap w pośpiechu udał się do łazienki, by sprawdzić stan kumpla. Nie zauważył jednak leżącego pod jego nogami szkła, które potoczyło się w jego stronę. Nadepnął na nie omylnie i odruchowo rzucił się na ścianę, gdzie przyfasolił sobie mocno w łeb. Cała ta akcja zakończyła się dość komicznie. Nazajutrz cała ekipa siedziała " na dywaniku ". Niel - z plastrami na palcach, po licznych przetarciach po materiale. L.Joe - z plastrami na czole i gipsem na nodze, chodzący o kuli. Ricky - z gorsetem na szyję. Cap - z bandażami na stopie i głowie. ChangJo z obitymi barkami i siniakami na ciele, oraz ChunJi z... No właściwie, to była z niego tylko biała postać. Zagipsowali mu wszystko, prócz twarzy. Cud, że jeszcze potrafił mówić.
- Mówiłem... - Zaczął Cap
- Nie, właśnie nic nie mówiłeś, nie zgrywaj takiego dobrego wujka, bo mi się niedobrze robi! - Wrzasnął Niel zaciskając ręce w piąstki i jęcząc przy tym z bólu.
- Tak to się kończy, właśnie tak wygląda nasze sprzątanie! - Zasmucił się Chang - Ja już z wami nie będę sprzątał!
- Ja chciałe posprzątać... - Odezwał się cicho Edzio.
Spojrzeli na niego, jak na mordercę.
- Ty się już lepiej nie odzywaj! - Zwrócił się do niego Cap - I jak my teraz mamy wrócić z nową płytą?! No jak?! - Motał się na siedzeniu.
- Ja na pewno wrócę! - Wstał wiwatując Ricky - Teraz, kiedy trzeba będzie zastąpić ChunJiego...
- Nic z tego! - Wrzasnął Niel - To jego działka, dlatego będziemy musieli poczekać, aż wszystko nam się wygoi... Trudno. - Oznajmił stanowczo.
- Eee.. Mamy czekać na NIEGO?! -Wskazał palcem ChangJo na białą postać z gipsu.
- Tak, nie ma innego wyjścia - Poklepał go po ramieniu Cap.
- A co Ty na to ChunJi ? - Spytał się kpiąco Ricky białej kukły na wózku inwalidzkim.
- YhymykahghmghmyhmyghmygmHYM! - Odpowiedziałam kukła.
- Mówi, ze mu zimno - Odpowiedział Ricky, tańcząc makarenę.
- A Ty Co robisz?! - Spytał się Chang.
- Tańczę makarenę, a bo co?!
- Ale po co?!
- Staram się z nim porozumieć! 
********************************
Konieeeeeec ! :D 
Proszę o komentarze... bo przestanę Pisać! XD


czwartek, 30 sierpnia 2012

Nowa Płyta (cz.2)

Teen Top.
******************************

Chłopaki w szóstkę siedzieli ciasno przy stole w ich pokoju. Czterech  na kanapie, Cap na jego honorowym fotelu, a Ricky na... podłodze. W końcu to Ricky, przecież się nie obrazi. Bardzo pilnie i skrupulatnie obmyślali plan w związku z nową płytą. Ich twitter był wręcz przepełniony rozżalonymi fankami, które narzekały na brak nowych kawałków. Trzeba było wreszcie wziąć się w garść i zacząć działać. 
- Dobra, na początek...- Zaczął Niel.
- Dlaczego znowu to ty zaczynasz nasze stołowe obrady, co?! - Oburzył się Cap - Kurde, w końcu ja jestem tu liderem! Pogódź się z tym!
- ... dobra, więc na początek... - Podjął kolejną próbę Niel, nie zważając na słowa hyunga.
- Ale Cap ma rację, dlaczego zawsze ty przejmujesz dowodzenie? - Spytał onieśmielony Chang.
- NA POCZĄTEK... - Prawie się darł - Ustalmy nasz motyw przewodni...
- Jedzenie! - Dochodził głos z pod stołu.
Niel prawie położył się na stole, by zajrzeć w dół. 
- NIE! Żadnego jedzenia! Proponujesz to już od naszego drugiego mini albumu!!!
- Ale właściwie, dlaczego nie? - Znów spytał ChangJo.
Kompletnie nie zwrócono na niego uwagi. Niel znów usadowił się na kanapie przy stosie papierków i dumał nad nią, jak nad mapą z ukrytym skarbem.
- W takim razie pomysły! 
- Może zrobić taki specjalny album z piosenkami do dram? - Zaproponował ChunJi - Ostatnio, kiedy oglądałem...
- Dobra, dobra. Nie interesuje nas to, coś innego! - Niel był bezwzględny.
- Płyta z rapem? - Uśmiechnął się szeroko L.Joe.
- Pewnie! A co my mamy mieć wspólnego z tą płytą, według ciebie?! 
- Dobra, to robimy płytę ze słodkimi chłopaczkami! Misie, landrynki, nasze ppyong ppyong...
- Ja ci dam chłopaczków! - Niel wstał i chwycił ChangJo za bluzkę - Co my w przedszkolu jesteśmy?!
- A może... - Cap miał chwilę zadumy - Zrobimy płytę z charakterem? Jakaś porządna sceneria i nasze klaty... 
- Daj spo.... - Niela zatkało - Masz rację! Nagramy teledysk z naszymi gołymi klatami! - Uśmiechnął się tajemniczo sam do siebie i pogłaskał się po brzuchu - Te maleństwo zasługuje na to, aby zobaczył je świat!
W tym momencie wskazane było się śmiać, lecz wiadomo było, że nikt nie chce przypłacić tego własnym zdrowiem. Woleli się nie narażać, no może nie wszyscy...
- HAHAHAHA! Dobre sobie! Niel i klata... Huu...Huuuu.... 
Niel spojrzał złowrogo po chłopakach, wszyscy mieli kamienne twarze. Tym, co bardziej chciało się śmiać, chowali twarze w poduszkach, ale nikt nie śmiał się jawnie. No tak, wszystko jasne.
- RIICKYYYY?! 
Wszyscy kuknęli pod stół, szatyn dosłownie przewracał się z pleców na brzuch i z brzucha na plecy, śmiał się przy tym niemiłosiernie głośno i wskazywał palcami na swoją klatkę piersiową. 
- Hahahahaha... Absy i Niel to złe połączenie! - Krzyczał.
- Zamknij się płaszczaku! - Rzucił Niel w stronę tego hahadły - A czym ty się możesz pochwalić, co?!
Ricky przestał się śmiać, wyprostował się i podniósł doniośle z posadzki, otrzepał spodnie, bluzkę, potem poprawił włosy, mierzwiąc je własną śliną, a następnie spojrzał na Niela, jak na idiotę.
- Co ty możesz wiedzieć o prawdziwym Absie, synu? - Zniżył głos, niczym Linda.
- CO?! - Niel dostawał szału, prawie wszystkie włosy stanęły mu na jeża.
- ... Eee. Hała awa, ...ałar ju?! - Spytał po angielsku, jak potrafił, by zrobić wrażenie.
- Trzymajcie mnie, bo go zaraz zabiję! 
ChunJi wstał, podtrzymał przyjaciela za ramiona i ponownie usadził, Ricky spojrzał na rozwścieczonego bruneta i również usiadł za namową Capa, kiedy ten obiecał mu batoniki Milky Way.
- Dobra, to może teraz ja przejmę inicjatywę! - Odezwał się Chun, jeden z tych bardziej rozgarniętych w towarzystwie. Po pół godzinie mieli już prawie gotowy tekst, wszyscy bardzo się do niego przykładali i cieszyli się z otrzymanych efektów. Skutkiem ubocznym ich pracy był jedynie wciąż upominający się o słodycze Ricky. 
- No to kiedy, kieeeedyyy? - Pytał i pytał bez końca.
Cap udając, że go nie widzi zwrócił się do reszty:
- Dobra, wiecie, że tego nie pochwalam, prawda? 
Chłopacy spojrzeli po sobie, nie wiedząc o co ich liderowi chodzi. Ten tylko wstał, podszedł do maknae i wyciągnął 1000 won. 
- Masz, idź, nie wracaj!!! 
Ten z marszu, wstał, przybrał szybkości i tyle go widzieli.
- Jeden problem z głowy. No, to na czym skończyliśmy?
- Na doborze tekstu - Odparł ChunJi z ołówkiem w buzi.
- Świetnie, w takim tempie zdążymy napisać dziś jeszcze dwie piosenki! 
- Zrobimy tak... - Odezwał się Niel - Najpierw zacznę ja, wiadomo..., potem wejdzie ChunJi, całkiem dobrze się zgrywamy... Potem jakoś między nami możemy wrzucić 20 sekundowy rap L.Joe... O, a Capa damy po refrenie, tak, tak zrobimy... Potem ChangJo i znów ja... prawda, no i myślę, że zakończymy takim spektakularnym rapem z odrobiną wokalu w tle, co wy na to? - Uśmiechnął się szeroko.
- Mi pasuje, szczególnie końcówka - Odparł L.Joe stojący przy podłużnym lustrze.
- A ty co? Wracaj, mamy robotę! - Zwrócił mu uwagę Cap.
- Świat mi się wali, a ty mi mówisz o robocie! - Wskazał na swoją grzywkę.
- Hej, a Ricky? Co z Rickym?! - Zaprzestał taniec radości ChangJo, na wiadomość o solówce - Nie mówcie, że znów to samo...
- Po pierwsze mój drogi, ten łakomczuch zamiast walczyć o swoje, łazi za batonikami... - Rzekł dyplomatycznie Niel w stronę młodszego - A po drugie.. po drugie to przecież zawsze możemy go gdzieś wsadzić...
- Tak znów pod moje podkłady! - Oburzył się Chang, zakładając rękę na rękę w geście obrazy.
- Okej, to wtrynimy go tutaj, niech się dziecko wyżyje tanecznie...
- Przez 5 sekund?! - Spytał ChunJi z wyrzutem.
- No co, zasłużył sobie, miał mnie nie denerwować xD
W tym momencie wpadł Ricky z batonem w buzi i kilkoma w siatce. 
- Chce ktoś?! - Spytał zanim zauważył kartki na stole i ołówek w buzi Chuna - No co wy... znowu beze mnie?! No nie.... już mu się oczy zaszkliły.
- Przykro mi Ricky, taka twoja rola w tym zespole... - Poklepał go po ramieniu ChangJo sięgając po batonika w siatce.
***************************
Proszę o komentarze <3. Mła :D
BAKAAAAA! XD





Nowa płyta (cz.1)

Teen Top.
*************************************

W wytwórni T.O.P panował jeden wielki chaos, wszędzie roiło się od papierkowej roboty, telefony się urywały, a do tego wszędzie było głośno, jak na lotnisku. Wszędzie, tylko nie w wspólnym pokoju chłopaków z Teen Top. Nie jest to bynajmniej bardzo podejrzane zachowanie, na pewno znów grają w gry fabularne (o ile można to tak nazwać) , bądź próbują udusić Rickyego poduszkami. Nagle z pomieszczenia wyleciał wystraszony Chang. Rozejrzał się po korytarzu, to w prawo, to w lewo, wrócił z powrotem. 
- Czysto - Odparł ostrożnie zamykając drzwi - Możemy działać agencie 005!
- A więc dobrze! - Ricky zsunął swoje ciemne okulary na oczy - Jak dobrze pójdzie za 15 minut będziemy mieć tu krwawą rzeźnię!
Wstał z kanapy, poprawił swój kołnierz przy koszuli i spojrzał wymownie w stronę ChangJo.
- Moment, moment! Niby dlaczego jesteś agentem 005?! - Oburzył się Niel 
- Bo ja jestem 007! - Rzekł dumny z siebie Chang.
Ricky odchrząknął - Był pierwszy, to co zrobić? 
Wnet z głębi pokoju rozległ się szydzący głos L.Joe:
- Ależ wy macie pomysły, nie moglibyśmy po prostu... 
- NIE! - Wrzasnęli równo obaj maknae.
- Dzieci już zawsze pozostaną dziećmi... - Zakpił Cap.
- Słuchajcie, rozumiem, że dla was każda sytuacja jest godna tego, by zrobić z niej jaja, ale tym razem na prawdę chcemy podejść do sprawy na trzeźwo... - Zwrócił się do nich Niel.
- ... Mówiłeś przecież, że nic wtedy nie piłeś...? - Lider wytrzeszczył oczy w jego stronę.
On tylko gwałtownie walnął go w ramię i przełknął ślinę. 
- No więc, na czym to ja skończyłem, płyta! Musimy nagrać nową płytę! Widzicie tą krzywą?! Widzicie?! - Wskazywał palcem Daniel w puste miejsce obok kanapy.
Reszta zwróciła wzrok na kawałek ściany, potem na niego i znów na ścianę.
- Sęk w tym, ze właśnie nie bardzo... chociaż ja tam nie wiem, jak reszta... - Walnął prosto z mostu Ricky - I wy mi mówicie, że to mi odwala... - Zaśmiał się.
- Niel zaczął mamrotać coś pod nosem, jakby medytował w pośpiechu, po czym podniósł się i gdzieś poszedł. 
- A mówiłem... nie pij, mówiłem... - Trzasnął pięścią w stół Cap.
Po chwili wrócił z ChunJim pod rękę, bardziej taszczył go po ziemi niż pozwalał mu iść. Brunet trzymał w ręce, jakieś długie, spiczaste wsuwki, a drugi nad nim skomlił. Stanęli. Niel znów wskazał palcem magiczne miejsce na ścianie.
- Miała być krzywa! I gdzie ona jest?! Mam sobie ją na czole narysować?! 
- Ja chętnie nary... - Wychylił się pośpiesznie Ricky, lecz reszta tylko zabiła go wzrokiem, a Niel kontynuował. 
- Jeżeli oni jej tu dzisiaj nie zobaczą, nie zrozumieją powagi sytuacji! A może mam zrobić sobie krzywą z tego?! - Wskazał na kolorowe szpikulce.
- Nie! Tylko nie moje spineczki!!! Niee! 
- No jak baba! Doprawdy! 
- A wczoraj to ty nosiłeś te spinki! - Zwrócił mu uwagę ChangJo.
Ten mocno się speszył, oddał blondynowi jego własność i podszedł do wyjścia.
- Wiecie co!? Sam sobie nagram tą płytę! Bez waszej pomocy! 
- Phi, nic nowego, że sam śpiewasz....- Odparł w jego stronę Ricky.
- Ty! Riksza! Cicho siedź, bo ci obetniemy tekst! - Posłał mu mordercze spojrzenie.
- JESZCZE BARDZIEJ?! To co ja będę robił?! - Rozpłakał się.
Niel stał jak słup soli, zaczął nerwowo przewracać oczami i oddawał wrażenie, że chce coś odpowiedzieć, ale nie wie co. 
- Pomyślimy jeszcze! - Walnął od niechcenia i trzasnął drzwiami.
- Niel gwiazda, Niel to, Niel tamto, a niech idzie! Proszę bardzo, nikt go tu nie trzyma! - Wyszedł ze swym dramatycznym monologiem Edziu, zwrócony w stronę dębowych wrót - Zawsze widzą tylko Niela, a my!? My i nasza praca?! Ileż my mamy w sobie emocji! - Odwrócił się tym razem w stronę chłopaków nie przerywając ody - Ileż my mamy determinacji i wdzięku! Ileż nam brakuje do niego?! Nic nam nie brakuje!- Wrzasnął w swym uniesieniu kładąc ręce na klatce piersiowej.
- Prawda! - Odezwał się Cap wskazując na poetę - L.Joe nic nie brakuje do Niela z wczorajszego wieczora! - I zaśmiał się roniąc łezkę euforii.
L.Joe wyglądał okropnie, oczy miał czarne, jakby sobie je przejechał z kilka razy węglem, na nosie miał chyba 5 centymetrową warstwę pudru i różu, a na ustach dziwnie wyglądającą szminkę w kolorze zgniłych jabłek. 
- Coś ty ze sobą zrobił człowieku?! - Podbiegł do przyjaciela Chang.
- Nic, po prostu kombinuje trochę z makijażem...Ta nasza nowa wizażystka poleciła mi wiele ciekawych produktów, jest na prawdę świetna! 
Na moment nastała głucha cisza, wszyscy zrobili głupie miny i już po chwili leżeli ze śmiechu na podłodze.
- Ale... ale z czego wy się śmiejecie?! 
Nagle Ricky na ostatnich siłach wstał, wziął po rękę koc, który leżał na kanapie, owinął się nim dookoła, potem ujął z rękę fioletową poduszkę i zaczął się nią wachlować. W końcu piskliwym głosem zaczął:
- Dziecko kochane! Jaka delikatna skóra! Wyglądasz JE-DWA-BIŚCIE w tym kolorze! Po prostu blink blink star! Użyj jeszcze więcej błota, to cię wezmą za potwora z Lochness ! - Skończył posyłając mu słodkiego buziaka. 
- Zaraz, zaraz... Ty brzmisz, jak... - L.Joe zaczęło coś świtać.
Reszta składała się na podłodze. 
- Tak kochasiu, nabrałeś się, nie ma co! - Zamrugał oczami Ricky, wprawiając hyunga w niezręczność.
Ten przetarł ręką twarz, potem wytarł rękę, potem rękę o rękę i wreszcie o spodnie wciąż paplając:
- Przeklęty puder! A ja go tak dokładnie nakładałem! Wy i te wasze wybryki cholera jasna... - I odszedł do swojego kącika. 
- Żal mi się go zrobiło, wiecie? - Wycierał łezki ChangJo.
- Tak, nam też, nam też... - Potwierdził Cap.
Nagle do pokoju wpadł, jak burza Niel 'wygnaniec'. 
- Słuchajcie będzie nowa płyta!!!
Ricky niespodziewanie się rozkleił i wybiegł na korytarz, że nie było po nim śladu.
- A temu co? - Spytał Niel.
- Nowa płyta... - Odpowiedział ChangJo.
********************************
Liczę na komy, nie liczne, ale jakieś na pewno xD <3
Dopiero się rozkręcam... więc spokojnie ;D

Warto się przywitać.

Annyeong! ;*
Witam was bardzo, bardzo, baaaaaaardzo serdecznie, na tym oto blogasku. Jeżeli tu jesteś, to zostaw coś po sobie, będę dowartościowana ;33 Mam na imię Klaudia, ale wolę lubię też mój pseudonim ~ Padi. Po prostu <3 Nie wiem, jak długo mnie będzie ciągnęło do tego miejsca, bo to nie pierwszy, pewnie nie ostatni blog :) Ale puki ciągnie, to zobaczymy, co z tego dalej wyniknie ^^. Będę pisać głównie o K-pop'owych zespołach i o ich zmyślonych historiach z życia wziętych. Bardziej postrzelonych i tych nieco mniej. Pewnie będzie to zależało od weny i humoru xD No, żeby nie zanudzać - przejdźmy od razu do pierwszej opowieści. Mam cichą nadzieję, ze będzie się podobać... ;> Pads. 

+ Postanowiłam, że jak szaleć, to szaleć. Niech cały blog aż kipi Koreą! Będą filmiki dramowe, zdjęcia, piosenki na bocznym pasku i pewne wszystko to, co w danym czasie będzie mnie jarać <lol2>. Żeby po prosu bliżej poznać mój obraz tego cudownego światka <3.